Wsiadamy do tramwaju...w tym miejscu dodam ,ze po Lwowie jeżdzą tramwaje, marszrutki i trolejbusy- dobrze działający tutaj a u nas relikt PRL.
W czasie drogi (przypomnę ,ze jest sobota) rzuciło mi się w oczy ,że co kościół to ślub..jeden lub dwa. Jedni wychodzą , drudzy wchodzą.
W centrum dosłownie roiło się od młodych par..w większym ,mniejszym gronie lub zupełnie sami tylko z fotografem. W pewnym momecie wydało mi się to juz nierealne do tego stopnia , że rozważaliśmy czy aby nie odbywały się jakieś targi ślubów. Nigdy w życiu nie widziałam tyle ślubów naraz.. Wykraczało to zatem poza granice mojej wyobrazni która i tak mam bogatą. :)
Niektórzy robili sobie fotki..inni zwyczajnie szkli do barowych ogródków na piwo (dość nietypowe zważając na podniosłość całej ceremonii i piękną suknię panny młodej)..jeszcze inni z wielką pompą pozowali wszem i wobec..:)))
Byli wszędzie..przy fontannach, w kawiarniach, pod pomnikami, przy klombach z kwiatami, na ulicach,,...